13 lipca 2010

Dostosowanie

Ciekawym jest to, jak człowiek potrafi się z konieczności dostosować do najbardziej parszywych warunków, które można sobie tylko wyobrazić. Nie mam tu na myśli wychudzonych murzynów, którzy urodzili się w afrykańskiej nędzy, albo mieszkańców brazylijskich slumsów. Mówię o ludziach, którzy żyjąc złudzeniem bezpieczeństwa, zasłaniając się skorupą cywilizacji utracili nagle wszystko. Wszystko, za wyjątkiem życia.
Wiecie jak śmierdzi w kanałach? Podpowiem – straszliwe. Ale tylko przez pierwsze kilka godzin. Później twoja skóra, włosy, ubrania nasiąkają tym odorem, a ty przestajesz go już odczuwać. Akceptujesz go, godzisz się z porządkiem i koleją rzeczy. Wiesz, że sprzeciw, choćbyś włożył w niego wszystkie siły, byłby bezowocny. Logika podpowiada ci, że nie warto się starać, jeśli cel jest daleko poza twoim zasięgiem. Lepiej i łatwiej po prostu tolerować. Nie męczyć się, ryzykować. Po prostu pójść na ugodę.
 
Ale, wbrew pozorom, ludzie nie zawsze wybierają łatwiejsze rozwiązania.
 
Anonymous

Brak komentarzy: